Fotograf ślubny - pasja czy przekleństwo

ps. na początku dodam... bardzo lubię to zdjęcie i Parę Młodą...temat niewdzięczny, ale to jedna z Par dzięki którym zawód fotografa ślubnego to przyjemność...

Dzisiaj dość ostro, dzisiaj bardzo otwarcie i na temat który jest owiany wielką tajemnicą przez samych fotografów co tylko szkodzi im, ukrywając tą prawdę czynią sobie tylko szkody zamiast uświadamiać klientów jak wygląda tak naprawdę ich zawód. Chodzi o fotografów ślubnych. Już raz poruszałem temat fotografii ślubnej w aspekcie zarobków. Dzisiaj bardziej otwarcie o całej pracy fotografa ślubnego. Chciałbym zarówno pokazać jak wygląda praca fotografa ślubnego dla tych którzy chcą ją wykonywać jak i dla przyszłych klientów - na co ja zwracam uwagę a na co część fotografów ma głęboko w d... Dlatego będą padały konkretne pytania a ja będę odpowiadał konkretnie...

1. Czy fotografia ślubna to przyjemność?
No niestety... jak w każdej pracy to nie sielanka, bywają chwile miłe jak i bardzo niemiłe...wszystko tak naprawdę zależy od klientów. Albo sprawiają, że jesteśmy częścią tego wielkiego dnia albo jesteśmy robolami którzy mają wykonać swoja pracę. Spotykałem się z różnym nastawieniem klientów. Nie ma reguły...ile płacą...chociaż zauważyłem tendencję, że im mniej bierzesz, tym gorzej traktują Ciebie. Trafiają się naprawdę wspaniali ludzie nawet za małe pieniądze...ale niestety stanowią oni ok. 30% zleceń przy małych stawkach, przy większych stawkach jest to ok. 50-70%! Różnica kolosalna.

2.Czy fotograf ślubny ma swoje ulubione momenty?
Chyba tak, ja przynajmniej tak mam...uwielbiam wszystko do pierwszego tańca...przygotowania u fryzjera, kosmetyczki, później błogosławieństwo i msza... później mógłbym wyjść...tak tak...fajna zabawa...niestety nie zawsze jest. Czasami po raz 30 wykonuje zdjęcie tej samej parze - mimo że cały wieczór tańszy 20 osób. A wszystko dlatego że Młoda Para patrzy na mnie jakbym się obijał a oni płacą! Ale co tu robić?

3. Czy jest różnica między ślubem kościelnym a ślubem w USC?
Niesamowita! Nie lubię ślubów w USC! Nie dlatego, że urzędnicy są opryskliwi (chociaż bywają i nawet są tacy którzy mi mówią że mam tego czy tamtego nie robić - przepraszam ale potrafię się zachować, ale pewnie wielu fotografów nie potrafi...) Śluby kościelne naprawdę są wyjątkowe i uwielbiam je wykonywać, nawet jak mam tylko zlecenie na sam ślub, w ułamku sekundy popatrzę na Parę Młodą i wczuwam się w ich stan ducha... Może 1/100 ślubów w kościele są dla mnie beznadziejne...ale tutaj głównie swój wkład ma para Młoda , goście i ksiądz razem - zdarza się to niezwykle rzadko. 

4. Na co zwracać uwagę ?
Mój wspaniały mentor...Joe Buissink podpowiedział mi jedną najważniejszą rzecz...być wszędzie i nigdzie. Jestem bardzo szybki i jeżeli coś ciekawego dzieje się w otoczeniu Pary Młodej...ja to mam. Nie skupiam się tylko na Parze Młodej, ale na całym otoczeniu, na gościach i szczegółach. Staram się zawsze być w środku wydarzeń, ale nie rzucać się w oczy... To one tworzą klimat. Oczywiście wiele osób woli zdjęcia ogólne jednak...ja lubię te elementy które sprawiają, że każdy ślub może być wyjątkowy. W każdym istotnym momencie...podczas błogosławieństwa, wejścia do kościoła, przysięgi, wejścia na salę, pierwszego tańca zawsze patrzę co dzieje się w koło, co kto mówi, jaką ma minę...jestem zawsze gotowy aby zrobić kadr, często nawet mam odpowiednią ogniskową na wyczucie ustawioną.
Goście czasami za to mnie kochają...czasami nienawidzą...

5. Warto trzymać się z boku gości czy może nawiązywać z nimi kontakt?
Uwielbiam ludzi i rozmowy z nimi, nawet po wielu procentach. Często z nimi rozmawiam, uśmiecham się do nich, chcę być częścią tego dnia i kiedy podchodzę z aparatem aby wiedzieli, że jestem tu aby zrobić im zajeb... zdjęcia a nie po to aby pokazać jak są pijani... Często odkrywam super ludzi! A niestety i zdarzają się odwrotne relacje...chamstwo i jeszcze raz chamstwo. Wiele osób na ślubie usiłuje grać kogoś innego niż je...na szczęście moje doświadczenie sprawia, że unikam takich osób i nawet nie mają szansy na pokazanie swojego wyjątkowego zachowania. Nauczyłem się też wielkiej znieczulicy w stosunku do tego co się dzieje w koło...czasami jest naprawdę ostro...a po mnie to spływa...ale goście i Para Młoda mogą mieć jedną pewność...nie wyniosę tego po za mury sali weselnej. Najważniejsze jest jedno...nie dać się!

6. Czy to łatwa praca?
Szlag mnie trafia jak ktoś mówi mi, że to fajna i łatwa praca...popstrykać zdjęcia, pojeść i do domu...

Po pierwsze... jakbyśmy nie jedli...to byśmy podnieśli klientom stawki...co to za problem zamówić pizze z dowozem na salę i doliczyć sobie to do ceny, ale co to za obciach dla Pary Młodej - głodny już też pracowałem tak na marginesie.... Pamiętajmy często jesteśmy w drodze od 6 czy 8 rano, więc jak tu nie jeść obiadu czy kolacji? Ja osobiście często staram się mieć chociaż bułkę aby coś przegryźć zanim będę na sali i minie wiele godzin od wczesnego śniadania w domu...

Po drugie... to bardzo ciężka praca fizyczna i psychiczna. Fizyczna bo jesteśmy na nogach od samego rana, musimy być bardzo szybcy, mieć dobrą kondycję aby wytrzymać często po 16-18 godzin na nogach. Psychiczna bo jesteśmy odpowiedzialni za zarejestrowanie każdego ważnego momentu (to wielka odpowiedzialność) oraz musimy znosić różne teksty Pary Młodej i gości...

7. Czy tą pracę można kochać?
Zdecydowanie tak!. Nie jest to łatwy kawałek chleba, jest to naprawdę ciężka praca i wiele osób wymięka. Ciężka sytuacja na rynku ma także swoje piętno na tym biznesie...i każdemu jest coraz trudniej... Jeżeli ktoś przeżyje dwa duże sezony (łącznie ponad 50 zleceń) i nadal będzie podchodził do tego z wielkim zaangażowaniem i pasją. Każde zlecenie będzie wyzwaniem...to praca dla niego! Tylko pamiętajmy...nie dajmy się!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw ślad po sobie